poniedziałek, 10 października 2011

Bodhisattwa czyli o braniu cierpienia na siebie

Bodhisattwa czyli o braniu cierpienia na siebie

Autorem artykułu jest Nikodem Marszałek



Kilkanaście lat temu prowadziłem działalność związaną z rozwojem osobistym, motywacją pracowników, doradztwem personalnym. Oprócz rzeczowych i treściwych informacji, normalnej i równej wymianie energii otrzymywałem prywatne elaboraty opisujące problemy, cierpienie, rozterki..

Kilkanaście lat temu prowadziłem działalność związaną z rozwojem osobistym, motywacją pracowników, doradztwem personalnym. Oprócz rzeczowych i treściwych informacji, normalnej i równej wymianie energii otrzymywałem prywatne elaboraty opisujące problemy, cierpienie, rozterki, opowiadania dotyczące pijanego ojca, braku sprzedaży, gniewnych dzieci, relacji z matką, braku wsparcia ze strony rządu. Na początku odpowiedzi jakich udzielałem mobilizowały mnie do poszerzania swojej wiedzy, ale zanim zrozumiałem, że uczestniczę w igrzyskach pt. „kto przedstawi mi cięższą sytuację życiową” i że ja sam nie posiadam magicznej wiedzy, złotego kuferka czy różdżki która zaradzi wszystkim problemom dobiłem do granicy własnego bólu. Ból przerodził się w odcięcie od ludzi, konsultacji, szkoleń wywieszając etykietę: „Nie odpowiadam na osobiste problemy i wyzwania ponieważ wszystko co stoi nam na przeszkodzie nie jest większe od naszych możliwości poradzenia sobie z tym”. Uwolnienie od wpadania ze skrajności w skrajność przekroczyłem gdy rozpocząłem studia zagadnień duchowych, wpływu obciążeń poprzednich wcieleń na moje aktualnie zachowanie.


Poczucie winy z punktu duchowego
Dusza gdy czuję się winna próbuje zaradzić popełnionemu złu, nienawiści, śmierci czy kalectwu. Dlatego przyjmuje na swoje brzemię ciężar bólu, karmy innych ludzi dodatkowo nawet wciela się w chore lub sparaliżowane ciało. Skąd biorą się takie praktyki? Odpowiedź kryję się w dwóch systemach myślowych i praktycznych. Szkoła buddyjska ze swoimi praktykami Bodhisattwa. Religia chrześcijańska z Jezusowym krzyżem. Dusza której celem jest „sztuczne wyrównanie karmiczne” zwane zadośćuczynieniem wybiera jedną ze ścieżek cierpienia lub zbierania cierpienia od innych. W moim osobistym panteonie wcieleniowym był Papież, Dalajlama, dwóch świętych, męczennicy, mnich, asceta. Brałem na siebie cierpienie innych ludzi, troski zamieniałem w szczęście i zadowolenie, chodziłem i nauczałem tam gdzie panował analfabetyzm, budowałem szkoły i fundację – wszystko to było motywowane własnym poczuciem winy. Pytanie brzmi: „Dlaczego dusza odczuwa winę?”.

Wina jest obciążeniem duszy, która coś zrobiła np. zniszczyła, zabiła, wykorzystała, ale jeszcze tego wydarzenia nie wchłonęła w siebie. Dusza zdobywa doświadczenie tak samo jak człowiek czyli przez działanie, własne myśli, analizy, upadki. W ten sposób wzrasta w rdzeniu duszy świadomość rozróżniająca nazywana sumieniem. Sumienie popycha nas czasem do odczucia winy, smutku i żalu. Jednak to nie jest pełny obraz sumienia i winy. Uwzględniając energie miłości widzimy i doświadczamy braku oceny popełnionych czynów, nie występuje podział na dobre i złe zachowanie, występuje czystość i neutralność. A więc cały system nazywany „karmicznym odrabianiem”, „karmą” jest tak naprawdę sztuczny podjudzając w duszy poczucie winy, bazując na nim. Rada Wcieleniowa oferuje „przepracowanie karmy” – ale proszę się zastanowić jak można „przepracować karmę”? Karmę z punktu duchowego i energetycznego się po prostu puszcza w sobie, pozwala na większy przepływ energii. Zamiany karmy negatywnej w pozytywną nie polega na przyjmowaniu ciosów, poniżaniu, biciu, odgrywaniu roli ofiary czy klęczeniu. Transformacja karmy odbywa się wtedy gdy  wybaczamy, puszczamy i zaczynamy akceptować – nie mylić ze współodczuwaniem (artykuł „Potrzeby uczuciowe”).

Na System Karmiczny czyli okrojone z mocy ciało, ograniczony potencjał mózgu, wymieszanie ras, białych z czarnymi, wiązanie się ze swoimi wrogami -  na to wszystko KAŻDY z nas się zgodził. Realizowanie na Ziemi słów Hammurabiego „Oko za oko, ząb za ząb” jest tylko skutkiem. Jednak świadomość wielu dusz wzrosła – nawet w jednym wcieleniu tylko dlatego, że dusze otworzyły się na osobowość, energię miłości i odkryły, że pozytywna karma bardziej inspiruje do zmiany niż negatywna i tak naprawdę system presji, winy, cierpienia nie sprawdza się (gdyby tak było wszędzie panowałyby piekła). Czy zdajemy sobie sprawę jak dużo można osiągnąć przez postawę np. Gandhiego o niewyrządzaniu krzywdy i nieposługiwaniu się przemocą? W obecnym świecie istnieje przemoc, gwałt, wojny, nienawiść, furia, rywalizacja; system finansowy, który można sztucznie regulować; oferuje się sztuczne bezpieczeństwo, ochronę, opiekę  – oferując jednocześnie zastraszanie, manipulowanie, produkty chemiczne. Pomimo różnych zjawisk zewnętrznych to my i nasza dusza zamiast bezwiednie przepraszać, poddawać się ustalonym przez Radę zobowiązaniom możemy za przykładem Jezusa powiedzieć: „Nie czynię bliźniemu co mi niemiłe”, „Nie mówię innym tego czego sam nie chciałbym usłyszeć”, „Nie wymagam tego czego nie wymagam od siebie”. 
 
Niepraktyczna pomoc w praktyce
List: „Najsilniejszym problemem z jakim się borykam jest wtykanie sie tzw. > ktosi w moje pole energetyczne, szukają u mnie wciąż ukojenia, opowiadają mi o swoich problemach a to wszystko do mnie wchodzi i strasznie mnie osłabia. Jak sie od tego bronić ? W jaki sposób utrzymać emocje między ludźmi  na stałym poziomie?”.

Odpowiadam: Ostatnio siedziałem na ławce w parku i zauważyłem mężczyznę spacerującego ze swoim wnuczkiem. Nagle podszedł do mężczyzny kolega i zaczął głośno opowiadać o swoich chorobach, problemach. Pięćdziesięciolatek krzyknął na pół parku: „Józek idź ty się lepiej napij, bo co się widzimy to ty mi opowiadasz o swoich chorobach. Ja tego nie chcę słuchać. Jest ciepło z małym dzieckiem spaceruje – a ty takie rzeczy”. Po kilku sekundach było po wszystkim. Energia jaką chciał „wlać” kolega wróciła do niego. Na poziomie energetycznym dusza mężczyzny ruchem ręki otrzepała brud z kuli ochronnej jaką utkała nad dzieckiem i sobą kilka chwil wcześniej.

Wydarzenia nieprzyjemne przyciągamy do swojego życia z powodu poczucia winy. Winę próbujemy zmniejszyć/zaleczyć oddając swoje energie, pomagając, inwestując swój czas i pieniądze. Narzekający mężczyzna w parku jak wampir energetyczny szukał ofiary, wzmacniał swoim zachowaniem niski rodzaj energii, skupiał uwagę na smutkach, żalach, winie, chorobach. Większość ludzi biednych, opowiadających o bólu, chorobie, cierpieniu – pomijamy chorych od urodzenia, z założenia duszy i Rady Karmicznej – dosłownie „tarza się” w szarych energiach, bo sprawia to frajdę, przykuwa uwagę, której nie mieli wcześniej. Postawa obarczania winą, żerowania, wzbudzania poczucia winy jest powszechna, bo nauczyliśmy się jeden o drugiego podbierać energie, ale gdy nauczymy się być odpowiedzialnym za siebie zaczniemy zadawać pomocne pytania: „Co mogę uczynić teraz by zmienić swoją sytuację?”, „Dlaczego zachorowałem?”, „Dlaczego aktualnie choruje?”, „Na co pozwala mi pielęgnowanie winy?”. Nauka mówienia o rzeczach dobrych, wzmacniających i inspirujących wymaga nie tylko odwagi, ale otwartości na innych.

Wracamy jednak do Systemu Karmicznego. Inkarnuje sobie dusza pełna złości, furii. Karmicznie zgadza się na odegranie kata dla innej duszy. Ojciec tłucze dziecko batem, poniża psychicznie. Czemu jest winne dziecko? Tłumaczymy to długami karmicznymi, zbijaniem dumy, rolą ofiary, tworzy się zadośćuczynienie, bo dusza chłopaka była kiedyś generałem, który zmasakrował tysiące istnień. Odzywa się w nas poczucie sprawiedliwości, słuszny gniew – ale tak nie działa energia miłości. Kto z nas naprawdę wierzy, że zadośćuczynienie wymaga ofiary, kata, krzywdy, cierpienia, bólu, śmierci i poświęcenia? Takie zachowanie faktycznie może coś zmienić w zachowaniu duszy i osobowości, ale energia miłości tak nie działa – i dopóki nie otworzymy serca na energie miłości możemy jeszcze trzymać w sobie chęć wyznaczania sprawiedliwości. 

Cierpienie jest bo….
.. nie kochamy dostatecznie mocno, bo zazdrościmy, bo poniżamy, bo nie wierzymy w siebie, bo walczymy i atakujemy, bo czujemy się panami, bo nie rozumiemy czym jest równość. Wiele dusz – jak nie większość – próbowała zadośćuczynić za wyrządzone krzywdy w przeszłości, chciała być zauważona przez namiestnika, archanioła czy Boga – zgodnie z różnymi przekazami religijnymi. Poświecenie było widać szczególnie podczas II Wojny Światowej. Dusza jeśli wcielała się w ciało Żyda lub Polaka musi wycofać energie żalu. Wybaczenie zmienia energie puszczamy ośrodek przyciągający nas do ludzi i wydarzeń przykrych. Jednak gdzie szukać miłości podczas takiej śmierci? We własnych postawach. Nikomu i niczemu nic dusza nie musi udowadniać. Człowiek i dusza jest tak samo niewinna jak nowo narodzone dziecko. Dusze najstarszych aniołów zabijały, dosłownie "wyżynały" całe światy w imię Boga, Beliala dlaczego zatem obarczamy się winą? Kiedy jest wybaczenie nie dochodzi do mordu to proste działanie prawa przyczyny i skutku. Trzymając winę ciało chcę śmierci, poświęcenia wyższym celom: „Panie zobacz jaki jestem oddany umieram za ciebie”. Po śmierci ciała fizycznego dusza zamiast uwolnienia od winy, krzywd, grzechu buduje lub odnawia zobowiązanie karmiczne między sobą, a oprawcą – podtrzymując tym samym wzorzec ofiary, niegodności, wewnętrznej winy. Takie stwierdzenie prowadzi do tego co Rozalia Garlicka określiła jako: „„Ja ci pokaże jak żyć”. Dlatego odradzamy się często wśród karmicznych wrogów tworząc błędne koło wzajemnych oskarżeń i pretensji o to kto wie lepiej jak żyć, kto kogo powinien wyeliminować. Zwalczając ciemne lub jasne istoty mówimy im: „Nie wiecie jak żyć”. Rozwiązujemy karmę przez wyciągnięcie swojej energii z konfliktu mówiąc: „Ja wiem jak ja mam żyć, ty ucz się tego swoimi sposobami””.


Podsumowanie
1. Cierpienie jest, bo ludzie chcą cierpieć.
2. Cierpienie istnieje, bo ludzie nie wiedzą, że nie muszą cierpieć.
3. Cierpienie będzie się pojawiać, bo ludzie przebywają w świecie bazującym na niskim rodzaju energii np. wina, poczucie winy, obwinianie, kodowanie, wypominanie, rywalizacja. Tu brak przebaczenia, ruchu do przodu, inspirujących pytań.

Świat zmieni się jeśli my sami zaczniemy pracować nad sobą. Jesteśmy braćmi i siostrami – co z tego, jak innych traktujemy jak wrogów, chcemy ich kontrolować, swobodę zabijamy swoim sarkazmem lub pustym śmiechem. Od młodości zamiast otwierać się na otoczenie, innych ludzi, dorastać w inspirującym środowisku wpadamy w pułapkę negatywnej karmy, grzechu, winy. Dzieci nie uczą się niczego od swoich kłócących się rodziców – akurat teraz „przerabiających karmę”. Gdzie w tym miłość i akceptacja? Pomysł na Władców Karmicznych i Wcieleniowych – na szczęście się nie sprawdził, koniec, basta jednak poczucie winy, niegodności, nawyk brania cierpienia nadal pozostaje w nas. Zmianę zacznijmy od kilku prostych punktów bowiem jeśli dzisiaj coś odpuścimy jutro uczyni to ktoś inny – może nawet w stosunku do nas.

1.  Zrezygnuj z obwiniania innych, szukania winnych, obarczania, narzekania, krytyki. Innymi słowy zrezygnuj z oceniania miejsc, rzecz, ludzi. Otwórz serce i przyjmuj, zobaczysz, że ludzie nie są tacy jacy wydają ci się, że są.

2. Zrezygnuj z walki, rywalizacji, współzawodnictwa. Wielu ludzi, których podziwiasz ma dodatkowe inicjacje, krokodyle w ciałach subtelnych, podczepiania do źródeł mocy. Jesteś jaki jesteś i to co robisz jest jakie jest. Nikt nie zrobi tego w ten sam sposób, tak samo jak ty nie zrobisz tego jak ktoś inny. Ceń swoją jakość, bo liczy się sam fakt twojego istnienia.

3. Zrezygnuj z kłamstw i półprawd, z mówienia i postawy „słusznego gniewu”, „jedynej prawdy”, uczucia wyższości czy poczucia niższości. Nasze Nadjaźnie w Źródle Miłości są identyczne, takie same, nikt nie jest starszy czy młodszy, mądrzejszy czy głupszy. Ucz się tego jak działa energia miłości na co dzień, przecież twoje trzynaste ciało subtelne jest zbudowane z energii miłości.

4.  Wycofaj energie z wiary, że świat potrzebuje bólu, cierpienia, śmierci, choroby, władania poprzez siłę, kolektyw, nadrzędną siłę i prawo. Potrzeba to rzecz zmienna, głód miłości jest stały dla każdego.

Spokój ducha, zdrowie, spełnienie, pozytywno – karmiczne związki mogą być doświadczone, osiągnięte, zrealizowane na Ziemi. Zostajemy jedynie z przekonaniami swoimi i duszy, które mówią na co zasługujemy, a czego mieć nie możemy.

12-11-2010r

14-09-2011r

---

http://NikodemMarszalek.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz